Tory. Jednych łączą – drugich dzielą.

Temat modernizacji i rozbudowy linii kolejowej przecinającej Wawer, od ponad roku jest poruszany w lokalnej prasie, mediach społecznościowych jak i w bezpośrednich rozmowach mieszkańców. Oprócz kwestii uciążliwości tej inwestycji dla ludzi coraz częściej pojawiają się również wątki dotyczące jej wpływu na przyrodę. Trudno nie zwrócić uwagi na ten aspekt obserwując, jak szeroki pas zieleni stopniowo zmienia się w obszar pokryty tłuczniem i stalą. Oczywiście z punktu przyrodniczo-krajobrazowego inwestycja ta jest bardzo niekorzystna.

Utrata zieleni
Po pierwsze, do niedawna część terenów kolejowych była porośnięta przez drzewa, krzewy i wielogatunkowe zbiorowiska zielne i trawiaste nazywane fachowo ruderalnymi. Poza torowiskiem, które jest regularnie zalewane herbicydami, ingerencja ludzka w ten kolejowy „ekosystem” była znikoma, co stwarzało korzystne warunki dla wielu gatunków. Trudno jednoznacznie określić ile drzew i krzewów zniknie z terenu Wawra w wyniku tej inwestycji, obawiam się, że będzie to skala dziesiątek tysięcy. To oczywiście zależy od tego czy weźmiemy pod uwagę tylko duże rośliny widoczne np. na Mapie Koron Drzew czy doliczymy również wszystkie mniejsze rosnące pod ich okapem. To niestety kolejna, po budowie obwodnicy, rozległa utrata zieleni i powierzchni biologicznie czynnej, na terenie naszej dzielnicy. Nie natrafiłem również na żadne plany zrekompensowania tych strat. Zniszczenie roślinności ma oczywiście dewastujący wpływ na zwierzęta. Wbrew pozorom był to obszar często przez nie wykorzystywany. Przed rozpoczęciem inwestycji, wzdłuż torowiska, stwierdzaliśmy na śniegu liczne tropy lisów, kun, saren i dzików. Był nawet zając i łoś, który szczęśliwie przekroczył tory i otaczające je drogi. Zwierzęta przemieszczały się częściej wzdłuż torów niż w poprzek, odnotowaliśmy nawet ślady ich dłuższego przebywania w zadrzewionych obszarach. Tropiłem kiedyś lisa, który wyszedł z Lasu Matki Mojej, poprzez teren planowanego PSZOK-u dotarł do linii kolejowej i szedł wzdłuż niej aż do lasu w Radości. Wkrótce taka wędrówka nie będzie już możliwa. Przez kilka sezonów, w okolicy torów, zlokalizowana była nora w której lisy z sukcesem wychowywały młode. Na obszarze tym gniazdowało lub regularnie przebywało kilkanaście gatunków ptaków.

Osłonięte drzewami torowisko w rejonie ul. Odeskiej. fot. Jakub Gryz

Fragmentacja
Drugim negatywnym efektem kolejowej inwestycji jest fragmentacja środowiska. Zmodernizowana, poszerzona o nowe tory i otoczona ekranami akustycznymi linia kolejowa będzie stanowić nieprzekraczalną barierę dla saren, dzików, łosi, wilków a pozostałym naziemnym gatunkom znacznie utrudni przemieszczanie. Stan taki jest dla populacji bardzo niekorzystny, uniemożliwi migracje, dyspersję, skutkuje krzyżowaniem się osobników spokrewnionych itp.

Miejska wyspa ciepła
Trzeci negatywny efekt środowiskowy tej inwestycji to stworzenie rozległego obszaru akumulującego energię słoneczną, co skutkuje pogłębianiem się zjawiska miejskiej wyspy ciepła. Duży nasłoneczniony teren pozbawiony roślinności to po prostu wielka patelnia, tylko że podgrzewana od góry energią słoneczną. Jej negatywne oddziaływanie, w upalne dni, da się odczuć w szerokim buforze po obu stronach torowiska.

Czy można było inwestycję zaplanować lepiej?
Pojawia się pytanie czy negatywne oddziaływanie tej inwestycji można jakoś złagodzić. Na obecnym etapie zakres działań jest już bardzo ograniczony. Prawdopodobnie nie rozważano nawet poprowadzenia całej tej inwestycji pod ziemią. Możemy tylko pomarzyć jaki wpływ miało by takie rozwiązanie na naszą dzielnicę. Zamiast dzielących Wawer torów, szeroki pas zieleni z placami zabaw, siłowniami plenerowymi, ścieżką rowerową… Wracając do rzeczywistości, mamy naziemną kolej, której otoczenie jest zgodnie z przepisami pozbawione drzew i krzewów. W czasach PRL-u podejście do zieleni wzdłuż torów nie było aż tak restrykcyjnie egzekwowane z przyczyn praktycznych i finansowych. Nawet celowo sadzono drzewa i krzewy aby zabezpieczyć tory przed nawiewaniem śniegu. Ocienione tory nie nagrzewały się również latem do ekstremalnych temperatur powodujących ich wypaczanie. Obecnie tych korzyści już nikt nie dostrzega a wzdłuż torów trwa hekatomba zieleni. Jedyną opcją jaka jeszcze pozostała to pokrycie pnączami ekranów dźwiękochłonnych, o ile te powstaną.

Nie ma niestety możliwości wybudowania przejść dla dużych zwierząt. Trudno znaleźć adekwatne miejsce, w coraz bardziej zurbanizowanym krajobrazie Wawra, gdzie można by taki obiekt zlokalizować. Jedyny obszar, gdzie tory przecinają zwarty kompleks leśny, to okolice ul. Odeskiej w Międzylesiu. Budowa przejścia dla dzików, saren, łosi wiąże się z koniecznością wykonania szerokich tras, które naprowadzają zwierzęta na przejście a to skutkuje wycięciem lasu po obu stronach takiego mostu. W efekcie budowa takiego przejścia zniszczyłaby znaczą część lasu po zachodniej stronie ul. Patriotów. Takie rozwiązanie miałoby sens tylko w przypadku udrożnienia i pozostawienia niezabudowanego pasa zieleni ciągnącego się aż do Wisły. Teren ten stanowiłby korytarz ekologiczny i łączył populacje zamieszkujące dolinę Wisły i Lasy Wawerskie. Na takie rozwiązanie nie ma jednak praktycznych szans. W pobliżu ul. Odeskiej zaplanowano przejście dla ludzi, mam nadzieję, że jego budowa nie odbędzie się kosztem rosnącego w tym rejonie lasu. Najbliższa trasa, z której będą mogły skorzystać zwierzęta aby przekroczyć tory, to dolina Świdra. Generalnie przejścia dla zwierząt nad torami są budowane bardzo rzadko ze względu na wysokie koszty. Tory w przeciwieństwie do dróg nie są również grodzone. Problem kolizji pociągów ze zwierzętami próbuje się łagodzić poprzez stosowanie specjalnych urządzeń akustycznych zwanych Urządzeniami Ochrony Zwierząt (UOZ). System ten jest dość prosty i bazuje na naturalnych reakcjach zwierząt na zagrożenia. Przed nadjechaniem pociągu UOZ emituje sekwencję alarmujących dźwięków które mają za zadanie wzmóc czujność zwierząt i uchronić je przed kolizją.