Nie dokarmiajmy dzików!
Mieliście kiedyś okazję?
widzieć dużego, szarżującego szybko dzika, sprowokowanego przez psa? Być może wszyscy powinniśmy zobaczyć taką scenę na własne oczy, by uzmysłowić sobie, jak bardzo niebezpieczne są to sytuacje. I dlaczego tak nieodpowiedzialne może być dokarmianie dzików, wyrzucanie śmieci w miejscach do tego nieprzeznaczonych albo puszczanie psa luzem w lesie.
Dzików jest obecnie na terenie Warszawy i Wawra coraz więcej, liczba zgłoszonych spotkań z nimi w ostatnich latach rośnie. Tematem dzików zajęła się na sierpniowym posiedzeniu dzielnicowa komisja ochrony środowiska i krajobrazu, gdzie dyr. Andżelika Gackowska z Lasów Miejskich opowiedziała o aktualnej sytuacji, bezpieczeństwie oraz bieżących działaniach miasta w tej sprawie.
Znaczna część obszaru dzielnicy to lasy. Tereny zieleni i nieuregulowane brzegi Wisły to wygodne dla zwierząt trasy migracji, a nasze śmieci to stołówka, z której dziki chętnie korzystają. W mieście znajdują dla siebie dogodne warunki: duża dostępność pokarmu, łatwość znalezienia schronienia, brak naturalnych wrogów. Dziki przyzwyczajają się do miasta i mniej się boją, ale nie oznacza to jeszcze, że są oswojone. Interwencje z dzikami są podejmowane oczywiście również w innych dzielnicach, choć głównie w prawobrzeżnej Warszawie.
Sugestie.
Jak mieszkańcy mogą sobie radzić z dzikami?
- W razie spotkania dzików nie należy uciekać i wykonywać gwałtownych ruchów, ale spokojnie się wycofać.
- Na spacerach, nie tylko w lesie, starajmy się trzymać psa na smyczy. Często zdarza się spotkać w lesie biegającego luzem psa, którego opiekunowi wydaje się, że sprawuje nad nim kontrolę. Swobodnie biegający pies może płoszyć i prowokować zwierzęta, narażać siebie i właściciela na niebezpieczne spotkanie z dzikiem, ale też uprzykrzać się innym spacerowiczom. Jeżeli widzimy w lesie ziemię zrytą przez dziki, zachowajmy szczególną uwagę.
- Nie śmiecić i nie wyrzucać żywności w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Oznacza to także utrzymywanie porządku na posesjach. Pojemniki i śmietniki powinny być zamykane. Niestety worki ze śmieciami, wystawiane do odebrania przy drogach, również zachęcają dzikie zwierzęta.
- Nie dokarmiać dzików. Niektórzy mieszkańcy celowo karmią dziki, ale w ten sposób zwiększają tylko ryzyko, że zwierzęta te zostaną zabite. Skrajnie niebezpiecznie jest głaskanie i bezpośrednie dokarmianie dzików z ręki. Zwierzę mające oczy po bokach głowy nie potrafi ocenić odległości i przypadkowo może zranić dokarmiającą je osobę
- Może to oczywiste, ale warto uważać na drodze, szczególnie po zmroku, przy ograniczonej widoczności. Dziki, podobnie jak ludzie, przechodzą w mieście przez ulicę.
Jak przeciwdziałać wzrostowi liczby dzików?
Aktualnie w Warszawie złapanych dzików nie wywozi się na inne obszary – nie prowadzi się tzw. odłowu z przemieszczaniem. Wynika to z obowiązujących przepisów związanych z afrykańskim pomorem świń oraz z rozporządzenia Wojewody Mazowieckiego w sprawie obszaru zagrożonego wścieklizną, które m.in. zabrania odłowów. Wszystkie dziki, również te, które zostaną odłowione żywe, są zabijane – poprzez odstrzał oraz tzw. odłów z uśmierceniem. Obowiązująca od lipca decyzja prezydenta m.st. Warszawy przewiduje odstrzał do 200 dzików oraz odłów z uśmierceniem do 90. Do końca sierpnia taki los spotkał blisko 60 dzików w całej Warszawie, z tego 10 w Wawrze. Podejmowane działania wynikają z bieżących analiz, dlatego nie ma przygotowanego z góry harmonogramu dla określonych lokalizacji. W pierwszej kolejności Lasy Miejskie reagują w miejscach, których dotyczy najwięcej zgłoszeń. O ile pozwalają na to względy bezpieczeństwa, prowadzi się odstrzał, a w pozostałych sytuacjach odłów z uśmierceniem.
Istnieją oczywiście różne metody zapobiegania wzrostowi liczby dzików, jednak możliwości ich wdrażania i skuteczność są z różnych powodów ograniczone. Antykoncepcja dzików, odstraszanie zapachem, kastracja, opryski niszczące pędraki, ograniczanie obszarów bytowania (koszenie nawłoci i nieużytków), grodzenie lasów, zapewnianie w lasach dzikom pokarmu– wszystkie te sposoby mają swoją specyfikę, która sprawia, że ich skuteczność jest ograniczona, są w praktyce trudne do zastosowania albo szkodliwe dla środowiska. Nie wydaje się też prawdą, aby do miasta zwierzęta uciekały przed polowaniami, ponieważ w ostatnich latach myśliwi zabijają w województwie mazowieckim mniejsza liczbę dzików.
Tekst wykorzystuje informacje przekazane i udostępnione przez dyr. Andżelikę Gackowską z Lasów Miejskich. Dziękujemy.
Dzikow na Wawrze jest ogrom. W rejonie ul strzyglowskie i przewodowej.praktyczniw nie da się nie spotkać stada wychodząc podwieczor z domu. Co tu pisać . Wystarczy zobaczyć jak zrytumy jest Wawer, Nadwisle, Falenica, Zderzeń.
Zapraszam do Międzylesia. W końcu ludzie nauczyli się wystawiać pojemniki ze śmieciami z samego rana, a nie wieczorem dzień wcześniej. Wieczorem dziki przychodziły sobie na kolację. Najgorzej było z odpadami „bio” – ludzie nie mają tego zbyt dużo i woreczek z pyszną przekąską kusił nasze dziki. Darmowa wyżerka 🙂 Ale teraz mieszkańcy wieszają te worki na płocie, tak aby dziki nie sięgnęły.
Miałem niemiłą okazję zobaczyć, jak przewodniczka stada szarżuje na mojego psa. W ułamku sekundy z truchtu przeszła w szaleńczy galop. Miejsce akcji – parking przy Biedronce w Zerzniu. Pies na smyczy, atak nastąpił chwilę po opuszczeniu samochodu.
W Miedzylesiu mamy 2 duże stada – jedno urzęduje na skraju lasu tuż przy szkole nr 138 i tym małym, prywatnym przedszkolu. Drugie stado okupuje mały lasek położony między ogrodzeniem Instytutu Elektrotechniki a ulicą Bielszowicką.
Poruszając się po tych terenach właściwie każdego dnia natykamy się na dziki. Ja nie zawsze je widzę i słyszę, ale polegam na sygnałach wysyłanych przez psa natychmiast zmieniając kierunek marszu. Każdy „psiarz” albo widuje je prawie codziennie, albo słyszy od innych „psiarzy” ostrzeżenie, gdzie danego dnia można spotkać dziki. Tzw. Bagienko zryte. Żegańska – liczne ślady buchtowania. Skraj lasu tuż przy boisku szkolnym – zryty. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby jakiegoś ucznia idacego, czy wracajacego ze szkoły zaatakował rozwścieczony dzik… Przecież to stado urzęduje w najbliższej okolicy szkoły i przedszkola.
Nie chcę być złym prorokiem, ale podejrzewam, że pomysły na to, co zrobić z panoszacymi się dzikami w Międzylesiu, jakiekolwiek działania odpowiednich służb i urzedników nastąpią dopiero wtedy, gdy zdarzy się jakieś nieszczęście.