Kaczy Dół – Międzylesie. Aleja Dzieci Polskich. Część 39.
KACZY DÓŁ – MIĘDZYLESIE
Cd.
Ofensywa praska przetoczyła się przez Międzylesie 10 września 1944 r. Na Grochowie 11 września pod ostrzałem artyleryjskim zginął ewakuowany tam Zygmunt Bąkowski. 13 września na Pradze pod kulami zginął Karol Paprocki znajdujący się w podobnej sytuacji. Bój wciąż trwał, choć nieco oddalony.
„Już trzy dni po ofensywie na Pragę, na teren fabryki w Międzylesiu zgłosiło się kilku pracowników, którzy pod kierunkiem inż. [Kazimierza] Auleytnera rozpoczęli pierwsze prace porządkowe i utworzyli straż fabryczną. Teren fabryki był rozgrodzony, pokopany rowami i okopami. Zaczęto naprawiać ogrodzenie i zabezpieczać wejścia do budynków. Przez półtora miesiąca pracowano bez żadnego wynagrodzenia, gdyż dopiero 20 października 44 r. na teren fabryki przybył Delegat Rządu obejmując pod opiekę fabrykę, a wkrótce po tym przybył mianowany Zarządca Państwowy” – zapisał anonimowy autor zwięzłej monografii fabryki1. Nieco dalej znajdujemy jeszcze skąpą informację o twórcy i właścicielu (wówczas już byłym) fabryki: „23 sierpnia 1945 r. Dyrektor Szpotański na zlecenie Ministerstwa Przemysłu ustępuje z C[entralnego] Z[arządu] P[rzemysłu] M[aszynowego] ze stanowiska Kierownika Wydziału Elektrycznego i naznaczony zostaje na stanowisko Dyrektora Naczelnego fabryki”2. Monografia kończy się informacjami o stanie produkcji i zatrudnienia w dniu 31 grudnia 1946 r. Powstała tedy prawdopodobnie wiosną 1947 r. Jeśli tak, znaczyłoby to, że pisana była niemal bez zwłoki, na gorąco. Już w listopadzie 1947 r. Kazimierza Szpotańskiego pozbawiono stanowiska i obłożono zakazem wstępu do fabryki3. Inż. Władysław Fryc, emerytowany pracownik międzyleskiej fabryki, który udostępnił kopię Monografii, przypisuje jej autorstwo samemu Szpotańskiemu. Umieszczona w tytule dokumentu nazwa „Pierwsza Państwowa Fabryka Aparatów Elektrycznych dawniej K. Szpotański i S-ka S.A.” mało różni się od przedwojennej – nie „FAE” , ale „PPFAE”. Musiała razić przypomnieniem zawłaszczenia, toteż ledwie minęło parę lat, została zamieniona na nie budzącą niemiłych skojarzeń: Zakłady Wytwórcze Aparatury Wysokiego Napięcia. Dawny Oddział Międzylesie (usamodzielniony) również nazwano inaczej: Zakłady Wytwórcze Aparatury Rozdzielczej.
SS. Franciszkanki Rodziny Maryi w pierwszym po ustaniu działań wojennych wpisie do Kroniki Ulanówka odnotowały: „X. 1944 – dowódca Pragi gen.[Marian] Spychalski kieruje trzech saperów do prac naprawczych w Domu Zgromadzenia. [Trwa] porządkowanie zgliszcz, odgruzowanie, zabezpieczenie zachwianych choć doszczętnie wypalonych murów głównego budynku”⁴. Następny wpis już dokładnie datowany 4 stycznia 1945 r. mówi bez wyjaśnienia o „wysiedleniu domu do Zosinka”. Dopowiedzenie znajdujemy w Kronice samego Zosinka: „1945 – Ulanówek wysiedlony przez władze wojskowe rosyjskie schronił się w Zosinku (na kilka tygodni)”. Tymczasem tam też nie przelewało się. Brakowało żywności, odzieży, obuwia, pościeli i wielu rzeczy codziennego użytku⁵. Pomocy szukano u tymczasowych władz państwa (PKWN) w Lublinie. Udały się tam samowtór siostry Stanisława Kaniewska i Stefania Miaśkiewicz. Wspomnienie zostawiła pierwsza z nich: „Prawie całą trasę (ok. 160 km) przeszłyśmy pieszo. Czasami nas kawałek podwożono, czasami wyrzucono z samochodu. O godzinie 12 w nocy, obsypane śniegiem, doszłyśmy do Lublina. Tułałyśmy się do rana. Ministrem resortu opieki był poseł Drobner⁶. On nas naprawdę uratował. Przeznaczył dla dzieci 50 000 zł⁷. Przyjechał do Zakładu. Zobaczył nasze warunki. Szczerze i rzeczywiście pomógł dzieciom. Odwiedził nas po raz drugi i dostarczył 30 000 zł. W jakiś czas znowu pojechałyśmy do Lublina – wręczył nam wówczas 25 000 zł. Przydzielił większą ilość żywności. Dzwonił do komendanta rosyjskiego, aby nam przydzielił samochód do transportu. Udałyśmy się jeszcze do Zamościa. Rosyjskim samochodem w samą wigilię Bożego Narodzenia 1944 r. przywiozłyśmy do domu żywność, jak: mąkę, cukier, śledzie, powidła i marmoladę. Radość dzieci była ogromna, bo w domu już nic nie było. Poseł Drobner odwiedzał nas i interesował się losem naszych dzieci, pozostając z nami w ciągłym kontakcie. Dzieci witały go wierszykami, piosenkami i deklamacjami. Przydzielał często prowiant i w rozmowach z nami wspominał zawsze dzieci”⁸.
Dalsza poprawa warunków nastąpiła po Nowym Roku. Już pod datą 18 stycznia 1945 r. w pierwszej z przywołanych Kronik czytamy radosne słowa: „Powrót do Ulanówka”. Potem, dopiero po bez mała dwu latach: „20. XII. 1946 – poświęcenie nowoodbudowanego budynku”.
W pamięci siostry Rozalii z Ulanówka zachowało się jeszcze inne wspomnienie z tych pierwszych lat powojennych. Mówi o tym, że od osób, które podczas okupacji znalazły schronienie w domu sióstr RM, napływały podziękowania za pomoc i opiekę, ale w „okresie stalinowskim” zostały zniszczone w obawie przed „złym wykorzystaniem”.
W cytowanym już wpisie z 18 stycznia 1945 r. znalazła się nieco dokładniejsza informacja na ten temat: „Pomoc i wdzięczność okazują teraz Żydzi, którzy ukrywali się podczas okupacji. Pani Eleonora ukrywała się przez dwa lata, teraz załatwiła przydział 1600m materiałów tekstylnych, koce, obuwie. Potem objęła kierownictwo Domu Dzieci Żydowskich w Otwocku. Po dzieci zgłaszają się pozostali przy życiu członkowie rodzin”. Tożsamość pani Eleonory nie została ujawniona. Prawdopodobnie posłużono się pseudonimem okupacyjnym. A kryła się pod nim najpewniej Felicja Winawerowa, postać skądinąd nietuzinkowa⁹. Była wówczas zastępczynią kierowniczki Żydowskiego Domu dziecka w Otwocku, które to stanowisko zajmowała Luba Bielicka –Blum. Ta w czasie wojny nie mogła przebywać u sióstr RM, bowiem znajdowała się getcie10.
Im dalej od 1944 r., tym więcej domyślności wymaga czytanie Kronik obu Domów RM. I tak w Kronice Zosinka zapisano nader powściągliwie:
„1946 – przełożoną s. Jadwiga Karbowniczek. Szkołę zlikwidowano. S. Maria Czechowicz przeszła do nauki w szkole publicznej”.
„1951 wrzesień – przystąpiono do współpracy z Zrzeszeniem Katolików «Caritas»11. Stawka dzienna w wyniku tego podniesiona z 2.70 groszy do 12 złotych 40 groszy. Nadto Dom Dziecka otrzymał przydział ubrań i innych drobiazgów”.
„1952 – kapelanem ks. Wojciech Jankowski. 21 grudnia wizytacja z Ministerstwa Oświaty. Wizytator w rozmowie z siostrami zaznaczył, że byłoby dobrze, gdyby personel był « niehabitowy»”.
I jeszcze z Kroniki Ulanówka: „1.I. 1953 – wcielenie do Państwowego Zespołu Prewentoriów. Dyrekcja w Świdrze. Nazwa: Prewentorium Nr 7 w Międzylesiu Państwowego Zespołu Prewentoriów z Dyrekcją w Świdrze”.
We wrześniu 44 roku podobnie do fabrycznych skrzyknęli się strażacy. Zajęli się naprawami remizy i pozyskiwaniem sprzętu. Środki na ten cel gromadzili organizowaniem w remizie seansów objazdowego kina, sobotnich potańcówek z amatorską orkiestrą, loterii fantowych i zbiórek pieniężnych. Pod koniec lat czterdziestych miejscowa OSP posiadała już „znowu dwa samochody, w tym autocysternę « Bogward», 2 motopompy i różny niezbędny sprzęt p.poż.”12 Brakowało ochronnych kombinezonów oraz masek przeciwogniowych i – oczywiście – błyszczących, bezpowrotnie straconych kasków strażackich. Te, z konieczności, zastąpiono poniemieckimi hełmami wojskowymi. I w OSP wszystko to nie trwało zbyt długo, podobnie jak gdzie indziej. „ W roku 1950 zostały rozwiązane: Zarząd Główny Związku O[chotniczych] S[traży] P[ożarnych], Zarządy Wojewódzkie i Powiatowe. Zarządy OSP jako zrzeszenia obywatelskie przestały istnieć. Praca społeczna w strażach zamarła”13.
Na własność państwa przejęto również dawną posiadłość Edmunda Chrzanowskiego. Jego córka, samotna wdowa Henryka Aniela Kochanowska, musiała opuścić pałac. Przesiedlono ją do jednego z parterowych drewnianych budynków letniskowych. Dzieliła go z wielodzietną rodziną Mrozińskich, jako że ta, po powrocie z tułaczki, na miejscu domu zastała pogorzelisko. Wnuk Edmunda, syn zmarłej już starszej z córek, Jerzy Duda opuścił Międzylesie. Od jesieni 1945 r. w Pałacu pomieszczenie znalazła szkoła, bezdomna po zburzeniu Drucianki. Początek każdego dnia nauki był w niej nie mniej oryginalny niż nowe miejsce, w jakim się znalazła. Rano, po sprawdzeniu listy obecności, uczniowie wyjmowali nie zeszyty i piórniki, ale łyżki i kromki chleba, po czym zajmowali miejsca w kolejce do nauczycielskiego stołu. Przy nim każde dziecko otrzymywało na łyżkę porcję tranu. Musiało połknąć od razu i zagryźć chlebem, by nie zdołało tego specjału wypluć. Były okresy, w których na chleb dostawało się jeszcze porcję egzotycznej marmolady z pomarańczy. Ta była smakołykiem. Na pojemnikach z tranem, na dużych zielonych puszkach z pomarańczową marmoladą i na białych workach z mąką do szkolnej kuchni zawsze widniały czytelne z daleka litery „UNRRA”, co oznaczało Administrację Narodów Zjednoczonych d.s. Pomocy i Odnowy14. Zwykle nazywano ją „ciocia UNRRA” i często wspominano w podwórkowych piosenkach.
Po rozległym sadzie za Pałacem nie został ślad. Wycięto go na opał. Zamiast owocowych drzew ziemię znaczyły liczne ogromne leje po wybuchach. Niełatwo było z nich wyleźć po osuwającym się piasku. A wskakiwano do nich nie tylko dla zabawy, ale i w poszukiwaniu odłamków. Co bardziej niezwykłe kształtem i wielkością kolekcjonowano z zapałem. Największych jednak nie ruszano. Trudne do udźwignięcia wraki, stalowe rury z jednym z końców rozerwanym wywiniętymi strzępami żelaza, niczym sczerniałymi płatkami monstrualnego kwiatu. Skorupy po rakietach z Katiusz.
Starsi chłopcy, którzy już uczyli się zawodu albo zaczęli podróżować do szkół na Pradze, póki co szperali w opuszczonych umocnieniach wyszukując tam porzuconą broń, amunicję i woreczki z artyleryjskim prochem w laskach albo granulkach. Trafiały się nawet granaty i – rzadziej – miny nie rozmieszczone na przedpolu. Gruby Stasio Bem od rzutu takim granatem stracił rękę. Za wcześnie wyciągnął zawleczkę. W 47 r. na minie ukrytej w przydomowym sadzie, życie straciła Jadwiga Klimontowicz. A nie był to przypadek odosobniony. Cmentarz wojenny wciąż jeszcze okazywał się przydatny. Zamknięto go dopiero 24 marca 1958 r., jak zapisały w swoich Kronikach nieocenione siostry Rodziny Maryi. Pochówki przeniesiono na inne, okoliczne cmentarze. Cdn.
Bogdan Birnbaum
Wiktor Kulerski
Przypisy:
- Monografia Pierwszej Państwowej Fabryki…,dz.cyt.str.21.
- Tamże, str.22.
- Wg: Zbigniew Filinger, Krótka historia hal…, dz. cyt. str. 6.
- Cyt. ten i kolejne wg wypisów sporządzonych w 1973 r. z Kronik wskazanych w tekście.
- S. Teresa Antonietta Frącek, Siostry Rodziny Maryi z pomocą…,dz. cyt. str. 35.
- Dr Bolesław Drobner, działacz socjalistyczny, współorganizator Związku Patriotów Polskich w ZSRR, przewodniczący Rady Naczelnej PPS.
- Kilogramowy bochenek chleba kosztował wówczas 18 (razowy) – 60 (pszenny) zł, jedno jajko 13 zł, kilogram ziemniaków 5 zł 30 gr, kilogram mydła – 140-160 zł, wg: Bartosz Zawada, Żydowski Dom Dziecka w Otwocku 1945-1946 w: Kwartalnik Historii Żydów, 2005, nr 1, s. 78.
- Cyt. za: S. Teresa Antonietta Frącek, Siostry Rodziny Maryi z pomocą…, dz. cyt. str. 36.
- Felicja Winawerowa wraz z Julią Wilczyńską w latach międzywojennych prowadziły Zakład Naukowo-Wychowawczy dla dzieci 6-13 – letnich „Dom w lesie” w Śródborowie k. Otwocka, po wojnie zastępczyni d.s. administracyjno-gospodarczych kierowniczki Żydowskiego Domu Dziecka w Otwocku, jej popiersie dłuta Henryka Kuny znajduje się w ŻIH.
- Luba Bielicka –Blum, ostatnia dyrektorka Szkoły Pielęgniarstwa w Warszawie, wydostała się z getta dopiero po drugiej akcji likwidacyjnej 18-21 stycznia 1943 r., po czym ukryła się w Grzegorzowicach na Kielecczyźnie.
- Zrzeszenie Katolików «Caritas» podporządkowane władzom państwowym utworzono w 1950 r.
- Historia Ochotniczej Straży…,dz.cyt.str.12.
- Feliks Sikora, Ochotnicza Straż Pożarna w czasie okupacji 1939-1944, maszynopis, str. 10.
- UNRRA – United Nations Relief and Rehabilitation Administration utworzona w 1943 r. dla wsparcia tych państw sprzymierzonych, które zostały szczególnie poszkodowane przez wojnę.
0 komentarzy