Mieć bobra – sprawa dobra
To staropolskie powiedzenie, niektórym mieszkańcom Wawra, kojarzy się ironicznie. W mediach społecznościowych, jak i w bezpośrednich rozmowach, bobry posądzane są o cały szereg występków: niszczenie drzew, brzegów, wałów, budowę tam i piętrzenie wody. Pojawiły się też nieuzasadnione oskarżenia o atak na oczyszczalnię ścieków Cyraneczka i w efekcie zatrucie Kanału Wawerskiego. Bobry to niewątpliwie zwierzęta wyjątkowe, pod względem zdolności do przekształcania środowiska, które zamieszkują. Żaden inny gatunek zwierzęcia nie jest w stanie kształtować krajobrazu tak jak bóbr.
Skąd te bobry? Nigdy ich tu nie było!
Tego typu wypowiedzi słyszę dość często. Historia zaniku i odbudowy populacji bobrów jest niezwykle ciekawa. Prze setki lat bóbr stanowił jedno z najcenniejszych dla ludzi zwierząt. Oznaką bogactwa i prestiżu były futra tych gryzoni, zarezerwowane były one tylko dla najwyższej warstwy społecznej. Ceniono bobrze mięso, jedzone również w czasie postów. Za wyjątkową, wręcz magiczną substancję uważano wydzielinę gruczołów znajdujących się u nasady ogona tzw. strój bobrowy. Stosowano go w przemyśle perfumeryjnym, spożywczym oraz jako panaceum – lek na wszystkie choroby. Wykorzystywane były również bobrze zęby i pazury. Jak się łatwo domyśić, mnogość pożytków płynących z bobra, w połączeniu z ludzką chciwością, doprowadziła te zwierzęta na skraj zagłady. Pierwsze informacje o konieczności ochrony bobrów w naszym kraju pochodzą z początku XI w., kiedy Bolesław Chrobry wprowadził książęcy monopol na pozyskiwanie tych zwierząt. Utworzył również urząd bobrowniczego, odpowiedzialnego za opiekę nad bobrami. Działania te interpretowane są jako początek idei ochrony przyrody w Polsce. Pomimo wysiłków kolejnych władców populacja bobrów systematycznie malała, konflikty zbrojne, upadek Rzeczypospolitej, powszechna anarchia, kłusownictwo, doprowadziły do wymarcia tych zwierząt. Najprawdopodobniej w chwili zakończenia II Wojny Światowej, w nowych granicach Polski, nie było ani jednego bobra. W krótkim czasie, pierwsze bobrze rodziny, przypłynęły do naszego kraju z terenu obecnej Litwy i osiedliły się na Suwalszczyźnie. Rozpoczął się trwający dekady proces restytucji tych gryzoni. Bóbr został wpisany na listę zwierząt chronionych. Odławiano je również w ZSRR i wsiedlano na terenie Polski. Na Mazurach powstała eksperymentalna stacja rozmnażania bobrów w niewoli. Bobry wyhodowane oraz odłowione w naturze wypuszczano w różnych miejscach, wspomagając tym samym naturalną odbudowę populacji. Wypuszczono je m.in. na Bagnach Biebrzańskich, w Puszczy Kampinoskiej, na rzece Rawce (dopływ Bzury). Z tych stanowisk bobry stopniowo dotarły do Wisły i w latach 90-tych pojawiły się w stolicy. Początkowo, jakiekolwiek ślady ich obecności, były wielką sensacją. W ciągu dwóch ostatnich dekad bobry skolonizowały w zasadzie wszystkie cieki na terenie Warszawy. Zaczęły się pojawiać również w nieoczekiwanych miejscach: izolowanych zbiornikach wodnych, rowach melioracyjnych, ujęciach wody, oczyszczalniach ścieków, parkach. W tym czasie zwierzęta te przestały być atrakcją i zaczęły być postrzegane jako gatunek konfliktowy.
Ciężkie życie bobra
Jesienią aktywność bobrów ulega nasileniu. Zwierzęta gromadzą zapasy pokarmu na zimę, rozbudowują żeremia, tamy i kopią nory. W takim miejscu może przebywać jeden osobnik, może tez być ich więcej, nawet 10. Duża rodzina składa się z pary rodzicielskiej oraz potomstwa z bieżącego i zeszłego roku. Na pojawienie się bobrów ludzie reagują najczęściej negatywnie. Domagają się ich usunięcia, rozebrania tam, zniszczenia nor lub otoczenia drzew siatką. Teoretycznie można te gryzonie zabić, nie jest to jednak tak proste jak w przypadku dzików, gdyż bóbr jest gatunkiem chronionym prawem krajowym i unijnym. Dodatkowo polowanie na niego jest o wiele trudniejsze ze względu na nocną aktywność i ziemnowodny tryb życia. Odstrzały na terenach miejskich nie są więc praktykowane. Prowadzone czasami odłowy bobrów również mają ograniczony sens. Po pierwsze w miejsce osobników odłowionych wkrótce pojawiają się nowe. Po drugie powstaje pytanie co zrobić ze złapanym gryzoniem? Bobry są zwierzętami terytorialnymi, co oznacza że bronią swojego terenu przed innymi osobnikami. Jeśli wpuścimy odłowionego bobra np. do Wisły lub w dowolne inne miejsce to z pewnością taki rewir jest już zajęty. Miejscowe bobry będą atakować imigranta, co prędzej czy później doprowadzi do jego śmierci, szanse na przetrwanie taki przesiedlony osobnik ma znikome. Niestety ludzie często bezmyślnie nękają bobry niszcząc ich budowle, zdarzają się próby wrzucania petard do nor i zalewów, okręcania drzew drutem kolczastym, wpuszczanie psów na taki obszar a nawet podpalania żeremi. Bobry uporczywie naprawiają te zniszczenia i starają się przetrwać. Nie mają innego wyjścia. Sąsiednie terytoria są już zajęte i po prostu nie mogą popłynąć sobie gdzieś dalej, tak jak wyobrażają to sobie ich prześladowcy, niewiedzący nic o behawiorze i ekologii tego gatunku. Sytuację tych gryzoni pogarsza panująca od lat susza. Minionego lata większość małych cieków i zbiorników wodnych w Warszawie wyschła, co gwałtownie zwiększyło konkurencję o tereny gdzie jest jeszcze woda.
Żyjmy w zgodzie
Bobry to zwierzęta bardzo pożyteczne, za darmo retencjonują wodę, której w wyniku zmian klimatycznych mamy coraz mniej. Dodatkowo, budując tamy, stwarzają miejsce do życia dla szeregu gatunków grzybów, roślin i zwierząt. Czy aktywność bobrów to realny problem dla mieszkańców? Podobnie jak w przypadku dzików, wszystko zależy od naszego podejścia do sprawy. Podstawowy problem to antropogeniczna degradacja właściwie wszystkich cieków na terenie Wawra. Bobry mogłyby te obszary zrewitalizować, jeśli tylko im pozwolimy. Nic jednak na to nie wskazuje, brzegi są sukcesywnie zabudowywane, płoty, mury a nawet ściany budynków, lokalizowane są często przy samej wodzie. Zastanawiam się czy na terenie Wawra nie obowiązuje Prawo Wodne i inne regulacje zakazujące zabudowy brzegów. Pojawił się też pomysł zlokalizowania wzdłuż Kanału Wawerskiego ścieżki rowerowej, co oznacza zastąpienie rosnących tam drzew i krzewów betonem.
Podsumowując, bobry są naszymi sprzymierzeńcami, problemy generujemy sami, zabudowując i niszcząc tereny zlokalizowane wzdłuż wód. Mogłyby one być ostoją różnorodności biologicznej, obszarem retencyjnym i elementem walki ze zmianami klimatu. W żadnym wypadku nie wolno samowolnie niszczyć bobrzych budowli, ani płoszyć zwierząt. Działania ograniczające wpływ bobrów na otoczenie mogą prowadzić tylko podmioty posiadające adekwatne pozwolenia. W przypadku szkód materialnych spowodowanych przez bobry możemy ubiegać się o odszkodowanie w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
dr hab. Jakub Gryz prof. Instytutu Badawczego Leśnictwa
mieszkaniec Wawra
0 komentarzy